Mimo ogólnego zmęczenia, braku czasu i mroźnej pogody w moim sercu zagościła radość i to nie z jednego a kilku powodów.
Jak niektórzy z Was wiedzą niestety nie dotarł do mnie prezencik z wymiany HSP. Osoba, która mnie wylosowała niestety okazała się nie far i do tej pory nie wysłała do mnie niczego, nawet pocztówki :( Nie ukrywam, że jest mi z tego powodu przykro, bo tak jak inni uczestnicy zabawy czekałam na listonosza z dreszczykiem emocji gdy zbliżał się termin ostateczny dotarcia paczuszki. Podziwiałam paczuszki. które dostawali inni uczestnicy i czekałam ... czekałam ... czekałam... Listonosz nic mi jednak nie przyniósł .... przynajmniej od Tej osoby. Wiem, że w życiu różnie bywa, czasem różne rzeczy dzieją się w najmniej oczekiwanym momencie i potrafię zrozumieć, że ktoś może się nie wyrobić z czymś na czas lub nie może z powodów finansowych wypełnić obietnicy.... nie mogę jednak zrozumieć, że można tak bez jakiegokolwiek słowa zostawić sprawy niedokończone, zrzucić na później, czy w ogóle nie wywiązać się z danej obietnicy. Ja po prostu tak nie umiem ... Dziś minął miesiąc od terminu ....
Już więcej nie smucę, bo miał to być wesoły post ;) Musiałam jednak nawiązać do tej przykrej sytuacji, gdyż z nią wiąże się to co sprawiło mi dużo radości :D
Wczoraj, gdy wychodziłam na kontrolę do lekarza z synkiem, praktycznie w ostatniej chwili złapał mnie listonosz, który miał dla mnie paczuszkę. Hmmm... pomyślałam, może to w końcu HSP, niczego innego się nie spodziewałam, przynajmniej paczkowych rozmiarów. Szybciutko spojrzałam na nadawcę - niestety to nie HSP... nadawcą była bardzo bliska mi osoba, która miała mi również coś przesłać, no ale nie takich rozmiarów... Paczuszka została w domu, bo nie miałam już czasu jej rozpakować. Poleciałam do lekarza wysyłając tylko smska do adresatki dokładnie tej treści: Listonosz właśnie mnie tylko co przed wyjściem złapał :) Ty chyba znów oszalałaś :* Otworzę jak wrócę. Coś Ty znowu tam nakładła ?
Gdy wróciłam do domu, szczęśliwa, bo kontrola wypadła pomyślnie, dobrałam się do paczuszki, ślicznie zapakowanej w kolorowy papier.
Gdy zaczęłam ją otwierać dotarłam do listu, wiec go najpierw otworzyłam i przeczytałam. Zrobiło się mi gorąco, a jednocześnie mało się nie popłakałam ... z radości.
List był od
Milenki i
Eli,osób mi bardzo bliskich, choć tak naprawdę nie znanych w realu ;)
Dziewczyny przygotowały mi wspólnie paczuszkę zastępczą, by nie było mi przykro, że wszyscy dostali a ja nie.
DZIEWCZYNY JESTEŚCIE SZALONE, NIEMOŻLIWE I BAAAAARDZO KOCHANE !!!
Naprawdę sprawiłyście mi cudowną niespodziankę !!!
Och, co ja bym dała, bym mogła Was teraz za to uścisnąć.
BARDZO, ALE TO BARDZO WAM DZIĘKUJĘ !!!
W paczuszce były same cudeńka, zobaczcie sami:
Prześliczne pudełeczko...
... wypchane po brzegi ...
... samymi cudeńkami
Wszystko bardzo mi się spodobało, będę się tym zachwycać jeszcze przez długi czas i na pewno wykorzystam.
Jeszcze raz powtórzę:
BARDZO ALE TO BARDZO WAM DZIĘKUJĘ !!!
JESTEŚCIE KOCHANE !!!
Kolejny powód do radości to mój synuś a konkretnie jego postępy.
Kacperek "podeptał" 9 miesięcy i już sam biegnie w objęcia mamusi :D
Tu można zobaczyć jego pierwsze kroczki:
Dostałam też wczoraj maila od osoby dla której wyszywałam "Stworzenie Świata" a w nim zdjęcie, o które prosiłam, czyli obraz już po oprawie. Prezentuje się tak:
Ślicznie co nie ???
:D